czwartek, 28 kwietnia 2011

33.

Licznik pokazywał 80 km/h. Gdy tylko zobaczył karetkę odjeżdżającą spod jego domu, a w środku nie zastał dziewczyny, szybko wskoczył do samochodu. Dociskał pedał gazu coraz bardziej. Już dawno przekroczył dozwoloną prędkość. Minął tablicę informacyjną i wjechał na szpitalny parking. Zatrzymał się z piskiem opon, zostawił samochód i pobiegł do środka. Jak na złość szpital był opustoszały. W oddali zobaczył żółty fartuch. Pospiesznie podszedł do pielęgniarki. Zapytał o lekarza i karetkę. Ruszył we wskazanym kierunku. Dopadł do dyżurki i wysapał.

- Ta… Takashi Hiromi. Gdzie ona…? – oddychał ciężko. Złapał się za brzuch i spróbował opanować.

- A pan jest…? – lekarz patrzył na niego krytycznie. Może nie wyglądał na kogoś normalnego w rozczochranych włosach, rozwiązanych butach i niechlujnie założonym ubraniu, ale nie o to teraz chodziło.

- Co z nią do cholery?! – zdenerwował się. Lekarz powoli zdjął okulary i przetarł je granatową chustką.

- Pani Takashi zasłabła i poroniła. – sceptycznie spoglądał na przybysza. – Sama zadzwoniła po karetkę. Teraz jest w Sali nr 10. Jest w głębokim szoku… -nie zdążył dokończyć. Chłopak szybko wybiegł z pomieszczenia zatrzaskując za sobą drzwi. Sala nr 10. Wstrzymał oddech i otworzył drzwi. Patrzyła przed siebie nieprzytomnym wzrokiem. Odważył się podejść bliżej. Była blada jak ściana za nią.

- Hiromi? – szepnął. Nie zareagowała. Jej oczy się zaszkliły, a źrenice niebezpiecznie powiększyły. Ostrożnie ją przytulił.

- Po… poroniłam. Ja… byłam… w ciąży. – szeptała powoli urywanymi zdaniami. Ręce mu drżały, a serce biło jak oszalałe.

- To ja…. Miałem zostać ojcem? – nie wierzył we własne słowa. Potaknęła powoli. Zebrało mu się na płacz. Ta dziewczyna miała zostać matką jego dziecka. On miał zostać ojcem. Tatą. Tatusiem. On stworzył to, co rozwijało się w jej łonie. Poroniła…

- Przepraszam. – usłyszał jej drżący głos. Ścisnął ją mocniej.

- Za co? – nie ukrywał zdziwienia. Westchnęła ciężko.

- Za tą kłótnię. Przepraszam. – mruczała.

- Nie. To ja powinienem przeprosić. Wyszedłem wielce obrażony jakbym był niewidomo kim. – uśmiechnął się smutno przez łzy.

- Nie planowaliśmy tego. Jak to się stało? – odsunęła się od chłopaka i spuściła głowę. Słyszał jak głośno bije jej serce.

- Nie mam pojęcia. – dostał nagłych drgawek. Wachlował się dłońmi dopóki nie ochłonął. Złapał dziewczynę za ręce.

- Chcę wracać do domu. – powiedziała.

- Gdzie…? – zapytał niepewnie.

- Tam mój dom gdzie serce moje. – położyła dłoń na jego klatce piersiowej. Czuła, jak szybko bije jego serce. Zdziwił się, że w tak trudnym momencie myśli tak poetycko. Kochał jej artystyczną duszę.

Cały czas płakała. Wtedy, gdy pomagał jej ponieść się z łóżka. Wtedy, gdy lekarz wypisywał ją ze szpitala. Gdy wsiadali do samochodu, gdy wracali do domu. Cały czas łzy leciały jej z oczu.

Chwiejnym krokiem poszła do sypialni. Gdy wszedł tam chwilę później słyszał tylko jej płytki oddech. Jeszcze nigdy nie widział aby aż tak rzucała się przez sen. Nieraz krzyczała, płakała. Nie powiedział jej czegoś ważnego. Zamknął cicho drzwi i usnął na kanapie. Rano wyszedł na próbę bladym świtem. Był rozkojarzony. Nie czuł się zbyt dobrze. Palił jednego papierosa za drugim.

- Stary, co z Tobą? – Nao usiadł obok niego na kanapie. Skrzywił się. Mimo ciepłego dnia w pomieszczeniu było stosunkowo chłodno. Wzdrygnął się i odpalił zapalniczkę. Poczuli zapach tytoniu.

- Myślałem, że miała po prostu jakieś głupie humorki. – zaciągnął się. Z jego ust wyleciał szary dym. Nao zmierzył go wzrokiem. – Rozumiesz to, że miałem zostać ojcem?

- Miałeś? Co się stało? – dociekał perkusista.

- Poroniła. – spochmurniał. Do oczu napłynęły mu łzy. Przełknął ślinę i ogarnął się. Zgasił papierosa.

- Przykro mi. – powiedział lider ze skruchą. – Powiedziałeś jej o trasie?

- Nie zdążyłem. – westchnął. – To będzie trudne. Bardzo. Ale dobra, nieważne. Idę do domu. – poklepał przyjaciela po ramieniu i zarzucając bluzę przez ramię wyszedł z pomieszczenia.

Kocham Cię, motylku. ~

2 komentarze:

  1. Biedna Hiro. T^T Teraz jeszcze trasa. Nie czuje się pewnie jak wodorościk :((

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak smutno :( musi się wszystko ułożyć!!
    Postaram się coś napisać niedługo u siebie...

    OdpowiedzUsuń