piątek, 27 maja 2011

Ściślej mówiąc, to koniec jest.
Miło było, ale wszystko kiedyś się kończy.
Poza tym, życie nie jest takie piękne.
I w sumie mogłabym to skończyć mniej więcej tym, że była z nim tylko po to, aby zdobyć sławę. A gdy już ją by zdobyła, to uciekłaby od niego. I to też byłoby dobre. Ale daruję sobie.
To opowiadanie nic nie wniosło do mojego życia, ani nic nie zmieniło. Ono po prostu było ażebym ja mogła gdzieś wylać emocje.
Dzięki za czytanie. To fajne jak ktoś docenia Twoją pracę. Pozdro4all.

poniedziałek, 23 maja 2011

~

- Kim jesteś.
- Twoim sennym koszmarem.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją ukochaną.
- Twoja ukochana już nie istnieje...



`ta delikatność z jaką szarpie za struny,
ta precyzja, gdy dociska progi,
ten uśmiech, gdy wychodzi na scenę,
ten głos, taki przenikliwy,
ta muzyka, którą nam daje,
to piękne.'

niedziela, 15 maja 2011

38.

Na sali rozległy się oklaski tak gromkie, że aż byli zdziwieni. ‘’Kochamy was!’’ krzyknął Shou do mikrofonu. Hiromi zaczerwieniła się. Basista przeprosił ją cicho. Ukłoniła się i chwiejnym krokiem zeszła ze sceny. Ukryła się między wieszakami i otuliła miękkim kocem zabranym z czerwonej kanapy. Usnęła w towarzystwie miliona myśli, miliona uczuć i miliona emocji. A śniła o cudnych ustach, magicznych oczach i idealnym nosie. O rudych włosach oplatających twarz, o wystających kościach policzkowych. O zimnych dłoniach, długich palcach i zadbanych paznokciach. Wszystko to wydawało się być cholernie realistyczne. Głucho docierały do niej jakieś dźwięki. ‘’…mi. Hiromi!’’. Nie chciała otwierać oczu, było jej dobrze. Niechciany gość potrząsał nią coraz mocniej. Poddała się i powoli podniosła powieki. Przetarła oczy dłonią.

- Hiromi? – patrzył na nią z troską.

- No co? – zachichotała.

- Przepraszam. – spuścił bezradnie głowę. Złapała go za brodę i uniosła jego twarz ku górze.

- Francuskie fanki nie były na to przygotowane, hm? – zauważyła ze śmiechem. Wstała i poprawiła spódnicę. Poszedł jej śladem. Zaszedł dziewczynę od tyłu i wziął na ręce.

- Wiesz na co mam ochotę? – oblizał zalotnie wargi. Uniosła brwi.

- Na co? – zapytała niewinnie. Zmrużył wesoło oczy.

- Na Ciebie. – odpowiedział i cichutko ruszył w stronę wyjścia, nic nikomu nie mówiąc. Zdziwiła się, że ręce nie zwiędły mu pod jej ciężarem. Dzielnie doszedł do ich hotelowego pokoju. Postawił ją na ziemi. Wykorzystując chwilę jej nieuwagi przycisnął ją do ściany.

- Saga, co Ty, kurwa, wyprawiasz? – jej oczy wyrażały niemałe zdziwienie.

- Hm, pomyślmy. Mam zamiar uprawiać seks z moją dziewczyną? – odpowiedział bezczelnie, uśmiechając się łobuzersko. Zamachnęła się i uderzyła chłopaka lekko w głowę.

- ‘Moja dziewczyna’ brzmi głupio. – obruszyła się.

- Moja kobieta? Ukochana? Kochanka? – szeptał złośliwie ściągając z niej bluzkę. Próbowała go od siebie odsunąć, ale był nieugięty.

- Głupku! – zaśmiała się. Był tak blisko niej, że myślała, że stali się jednością.

- Głupku? – miał oczy jak pokrzywdzony piesek. Lecz chwilę później w oczach tego pieska pojawił się ogień. Agresywnie wpił się w jej usta. Taniec płomieni wykonywany przez ich języki był niesamowity. Straciła oddech. Oderwał się od niej i popatrzył w jej zamglone oczy.

- Jeszcze nie. – szepnął i zaczął się do niej dobierać. Zsunęli się po ścianie i wylądowali na dywanie. Chwilę później ich ciała stanowiły jedność. Dywan był niesamowicie miękki. Nie znała go od tej strony. Zawsze był czuły i delikatny. No, prawie zawsze. Teraz obdarowywał ją agresywną miłością. Kierowało nim szaleńcze pożądanie. Czuła jego ciężki oddech na karku. To były te krzyki, które chciał słyszeć. Wydawała je ta osoba, która powinna. Brakowało mu tego. Potrzebował tego. Po czasie, który wydawał się wiecznością, opadli ciężko na podłogę.

- Niewygodnie. – mruknęła. Potaknął. Wstał, podniósł dziewczynę i rzucił ją na łóżko. – Jeszcze Ci nie dosyć? – zdziwiła się.

- Ciebie nigdy nie mam dosyć. – odparł i pocałował dziewczynę. Ta noc zapowiadała się ciekawie.

poniedziałek, 9 maja 2011

37.

Gdy się obudziła na dworze było stosunkowo ciemno. Spojrzała przez okno. Wszędzie unosiła się gęsta mgła. Odwróciła się i zobaczyła blade światło przez szybkę w drzwiach łazienkowych. Spojrzała na zegarek. Dziewiąta rano. Wstała i cicho podreptała do łazienki. Stał przed lustrem i rozczesywał włosy. Podeszła do niego i oplotła go od tyłu rękami.

- Księżniczko? – zachichotał.

- Ty jesteś księżniczką. – mruknęła. Zjechała dłońmi w dół. Ku jej zawiedzeniu natrafiła na pasek od spodni na jego biodrach. – Myślałam, że nie masz spodni. – zauważyła zawiedziona. Krążyła dłońmi po jego brzuchu, całowała jego szyję zostawiając na niej mokre ślady.

- Zaraz mogę nie mieć. – odwrócił się do niej. Przyglądała mu się z uwagą. Oparł się o zlew i cmoknął ją. Przejechała językiem po wargach. Zeszła dłońmi w dół i rozpięła zalotnie guzik od jego spodni. Wtem usłyszeli jak ktoś wchodzi do pokoju. Chwilę później ujrzeli w drzwiach wesołą postać Shou.

- Hiromi! Zaśpiewasz z nami? – zaproponował śmiało wokalista. Saga zmierzył go wrogo wzrokiem. Stali w łazience, on oparty o zlew, bez koszulki i z rozpiętymi spodniami, ona z podwiniętą bluzką.

- Shou, idioto. Puka się. – syknął basista.

- Kto się puka ten się puka.- powiedział obojętnie – To jak będzie, Hiro? – uśmiechnął się promiennie.

Zamyśliła się. Popatrzyła najpierw na wokalistę, a potem na zdenerwowanego basistę. To mogło być ciekawe przeżycie, a nawet szansa. Chociaż przerażała ją wizja tłumu pod sceną. Ponad to – wściekłych fanek, gotowych rozerwać ją za to, że to ona tam jest, a nie one. Postanowiła o tym nie myśleć.

- Jasne, czemu nie. – odpowiedziała wesoło. Saga skrzywił się.

- A teraz wyjdziesz? – zapytał oschle wokalisty. Shou westchnął, potaknął i ruszył w stronę drzwi. Usłyszeli trzask zamykanych drzwi. Chłopak poderwał się z miejsca i założył koszulkę.

- Gdzie idziesz? – zapytała smutno. Nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Ubierał się pospiesznie.

- Poczułem nagłą potrzebę pogrania na basie. Idę na halę. – odpowiedział obojętnie i wyszedł. Odprowadzała go wzrokiem dopóki nie zamknęły się za nim drzwi. Cmoknęła z dezaprobatą. Nigdy nie zrozumie do końca tego chłopaka.

~

Rozpoczął się koncert. Fani piszczeli, klaskali i wiwatowali gdy muzycy wychodzili na scenę. Rozległ się jęk zdziwienia gdy zobaczyli wśród nich młodą dziewczynę. Promiennie uśmiechniętą, której z twarzy można było wyczytać niepewność. Podeszła do stojaka i zdjęła mikrofon. Tylko ktoś stojący obok niej mógł zobaczyć delikatne drżenie jej rąk. Pierwsza piosenka. Kiss twice, kiss me deadly. Zawsze miała przyjemne dreszcze przy tej piosence. Gdy minęło pierwsze odrętwienie po wejściu na scenę, zaczęła śpiewać. Cicho, bo cicho, ale śpiewała. Kiss me, kiss me… poczuła ciepłe wargi wokalisty na swojej szyi. Zatkało ją. Do końca piosenki nie wydała z siebie dźwięku. Koniec, upragniony koniec. Zejście ze sceny nie było planowane, ale Saga tak szybko z niej wybiegł, że nawet fani byli zdziwieni. Zawsze wychodził ostatni. Zawsze. Hiromi pobiegła za chłopakiem.

- Saga! Saga, no! – zawołała. Szedł tak szybko, że miała wrażenie, że chce wejść w ścianę, a co więcej, przebić ją. Przyspieszyła kroku i złapała go za nadgarstek. Wyrwał rękę i odwrócił się gwałtownie.

- Co? – spojrzał na nią nieprzyjaźnie. Aczkolwiek już chwilę później jego oczy stały się na powrót spokojne i troskliwe. Nie potrafił być na nią zły.

- Co się stało? – złapała się za głowę.

- Ta rozanielona mina…Aj, nieważne.- machnął ręką. Nao wpadł do Sali jak burza.

- Saga, kurwa, wracaj tam! – krzyknął i pobiegł z powrotem na scenę.Wrócili posłusznie. Haikara Naru Rinbukyoku. I tutaj Saga zrobił coś, czego nikt nigdy by się nie spodziewał. Złapał dziewczynę w pół i pocałował. Setki fanek patrzyły na to widowisko z niemałym zdziwieniem. Gdzie się podział ten Saga, który uważał, że wkładanie sobie języka do gardła to nie pocałunek? Teraz całował ją tak namiętnie i agresywnie, jak nigdy przedtem. Czuła gitarę wbijającą jej się w brzuch, ale co to miało za znaczenie, gdy była w ramionach swojego basisty? To było najpiękniejsze, co mogło spotkać ją w życiu. Najpiękniejsze.

wtorek, 3 maja 2011

36.

Przechadzał się korytarzami bez celu. Sam nie wiedział po co to robił. Była trzecia w nocy, wszyscy spali snem sprawiedliwego. Dookoła było okropnie ciemno. Wyszedł na halę koncertową. Zimno, ciemno, a on ma na sobie jedynie krótkie spodenki. Usiadł na brzegu sceny i przejechał po niej ręką. Już jutro dadzą na niej dobry występ. Już widział przed sobą setki fanek, które chcą ich zamknąć w pokoju i zgwałcić. Poczuł czyjeś zimne ręce na karku. Z pewnością nie należały do Hiromi. Odwrócił się i z trudem dojrzał wysoką, rudowłosą dziewczynę. Uśmiechała się lekko, przesuwając dłonią po jego szyi.

- Ee, Kiyo? – zapytał niepewnie.W odpowiedzi uśmiechnęła się zalotnie. Usiadła obok niego. Przyglądał się jej uważnie. Jak przeczesywała palcami włosy, wkładając za ucho niesforne pasemka. Jak zakładała nogę na nogę. Jak oblizywała wargi i przysuwała się do niego. Uśmiechnął się niepewnie. – Co Ty wyprawiasz?

- Hiroto nie jest tym, kim chciałabym żeby był. – mruknęła odchylając głowę do tyłu. – Nie jest Tobą. – zdziwiły go jej słowa. Aczkolwiek jednocześnie cholernie go rozochociły. Była seksowną dziewczyną, nawet bardzo. Nie myśląc o konsekwencjach przysunął się do niej i pocałował ją. Tak zachłannie i długo. Gdy oderwali się od siebie zmrużyła zalotnie oczy i rzuciła się na niego. Zdjął z niej bluzkę i całował jej drobne ciało. Dobrze wiedział czego chciała. Już chwilę później rozpinał pasek od spodni. Seksu na scenie jeszcze nie uprawiał. To była najciekawsza przygoda w jego życiu. Była świetna, naprawdę. Ale to nie był ten krzyk, który chciał słyszeć. Wydawała go z siebie nie ta osoba. Dopiero teraz zrozumiał, że wolałby trzymać w ramionach swoją ukochaną. Że wolałby teraz oglądać z nią gwiazdy. Zrobił się przy niej tak cholernie miękki. Kiyo patrzyła na niego ze zdziwieniem. Przygryzł wargę i odsunął się od niej. Pokiwał przecząco głową. Z oczu poleciały mu łzy.

Obudził się z krzykiem. Rozejrzał się dookoła. Obok niego słodko spała Hiromi. Lecz gdy poderwał się z łóżka ona również się obudziła.

- Co się stało? – zapytała zaspana. Popatrzył na nią i ujął jej twarz w dłonie. Patrzyła na niego nieprzytomnie. Pocałował ją delikatnie. Potrząsnęła głową i spojrzała na niego pytająco.

- Miałem dziwny sen. Naprawdę dziwny. – odpowiedział i położył się. Wzruszyła ramionami i przewróciła się na drugi bok. Westchnął i przytulił ją. To ta osoba. Ta osoba, którą chciał mieć przy sobie.

poniedziałek, 2 maja 2011

35.

Shizuka nie mogła opanować śmiechu. Hiromi patrzyła na nią z bezpiecznej odległości zastanawiając się, czy z jej przyjaciółką jest wszystko w porządku. Szybko wpisywała coś w wyszukiwarce internetowej. Poklepała miejsce obok siebie. Hiromi posłusznie je zajęła. Podczas gdy jej przyjaciółka pękała ze śmiechu, ona patrzyła w ekran z troską. Na pierwszym filmie tak się zagapił, że wpadł na Torę i złamał mu gryf od gitary. Na drugim wlazł na perkusję. Westchnęła ciężko.

Media okrążyły go. Patrzył bezradnie przed siebie. Czuł się zagubiony, smutny, nie czuł satysfakcji. Jak nigdy.

- Saga! Co się stało? Co było przyczyną tych felernych wydarzeń? – słyszał z każdej strony.

- Zostawiłem szczęście w domu. – mruknął i przebił się przez tłum. Wsiadł do busa i zamknął za sobą drzwi.

Od trzech dni siedziała w domu. Nigdzie nie wychodziła, bo w gruncie rzeczy nie miała gdzie. Zauważyła, jak bardzo uzależniła się od jego obecności.Nie mogła go teraz zawołać. Nie zjawiłby się chwilę później w drzwiach pytając, co się stało. Nie mogła spojrzeć na niego i pomyśleć, że cały ten seks należy do niej.Podeszłaby do niego, uwiesiła się na nim i pocałowała jego słodkie usta. Ale nie mogła, nie było go. Otworzyła skrzynkę na listy. Rachunki, reklamy… i kartka. Trochę wygnieciona, w kratkę, zgięta na pół. Rzuciła pozostałe na stół, wstrzymała oddech i otworzyła ją.

‘’Ja wiem, że to wszystko źle wyszło. Nie jestem osobą, której uczucia wylewją się bokami. Chyba nie umiem o nich mówić. Już wiem, dlaczego Ty tak dużo piszesz. To rzeczywiście dobry sposób na wylanie uczuć. Jestem cholernym idiotą, zostawiłem Cię. Myślałem, że gdy Ciebie nie będzie to skupię się na graniu. Ale gdy tylko pojechaliśmy na lotnisko… już za Tobą tęskniłem. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do Ciebie. Byłaś w mieszkaniu, więc byłem cicho jak mysz pod miotłą. Piszę to i wrzucam do Twojej skrzynki, bo chcę mieć Cię przy sobie. Mam nadzieję, że bilet nie wyleciał. Proszę, bądź przy mnie. Kocham Cię. Takashi.’’

Wzruszyła się. To było takie piękne. Nie spodziewała się tego po nim. Wzięła bilet do ręki. Był zarezerwowany na 14 maja. Dziś. Nerwowo rozejrzała się po pokoju. Odłóżyła kartkę i pośpiesznie zaczęła się pakować. Miała dwie godziny.

Dziesięć minut do odlotu. Żołądek podszedł jej do gardła. Usiadłą na swoim miejscu i wzięła od stewardessy cukierka. Okropnie się bała, ale coś dawało jej poczucie bezpieczeństwa. Kartka, złożona na cztery, włożona do kieszeni koszuli. Grzała ją przy sercu.

Od godziny sterczał na lotnisku. Jej samolot spóźniał się już pół godziny. A może wcale do niego nie wsiadła? pomyślał. Zrobiło mu się smutno na tę myśl. W głośnikach zabrzmiała informacja o locie z Kioto. Miał nadzieję, że zaraz wyjdzie samoltu razem z innymi pasażerami. Że ujrzy jej promienną twarz. I tak się stało. Stanęła na schodkach rozkojarzona. Z dezorientacją rozejrzała się dookoła. Szybko podszedł do niej i objął ją od tyłu.

- Idiota. – mruknęła odchylając głowę do tyłu i opierając ją o jego klatkę piersiową. Tak, teraz czuł satysfakcję. Czuł szczęście i jej drobne ciało. Odwrócił ją do siebie. Chciał złączyć ich usta, ale zmierzyła go wzrokiem.

- Hiroto wziął ze sobą Kiyo. – powiedziała z wyrzutem. Teatralnie przewrócił oczami.

- Pisałem… - zaczął niepewnie. Dziwnie patrzyło jej się na niego gdy miał na sobie ciemne okulary i kaptur. Skrzywiła się nieco i zmierzwiła jego włosy.

- Wiem. Czytałam. To było wzruszające. – zachichotała. Zrobił się cały czerwony. – Piękne, naprawdę. – pogłaskała go po policzku.

- To… dobrze. – odetchnął. – Musimy wracać, zaraz mamy próbę.

- Gdzie ja niby będę spać? – zapytała, gdy wsiadali do samochodu. Czarny mercedes z przyciemnianymi szybami, świetny kamuflaż.

- Wywalę z mojego pokoju Torę. – wesoło zmrużył oczy.

~

- Taak, pieprzmy się całą noc, a potem zostawię Cię z pretekstem ‘’nie idzie Ci’’. – szepnęła zalotnie.

- Zostawisz mnie? – zdziwił się.

- W życiu nie ma tak pięknie. – spoważniała.



Nie umiem ładnie pisać, ale ten rozdział jest dla Kiyo aka Kingi, bo ją kocham. *.* ♥