wtorek, 19 kwietnia 2011

30.

- Wstawaj. – mruczała mu do ucha. Próbowała go obudzić od dziesięciu minut, ale on tylko przewrócił się na drugi bok. Westchnęła ciężko i usiadła na brzegu łóżka. Poczuła na sobie jego ramię, które pociągnęło ją na łóżko.

- Nie wychodzimy stąd dzisiaj, co Ty na to? – szepnął. Wzięła poduszkę i walnęła go.

- Wstawaj! – zaśmiała się. Zdziwił się, ale chwilę później łaskotał dziewczynę, która pokładała się ze śmiechu. Wreszcie zasłoniła się kołdrą i wystawiła język. Popatrzył na nią z uśmiechem i wstał z łóżka. Wyszedł z pokoju i zniknął w łazience. Poszła w jego ślady. Przyszykowała śniadanie i zaparzyła kawę. Wyszedł z łazienki i leniwie opadł na krzesło.

- Co będziesz dziś robić? – zapytał zgarniając kubek z napojem.

- Czeka mnie trochę pracy, muszę skończyć projekt. No i dziś dostanę dyplom. – zaświeciły jej się oczy. – Nie mogłam być na zakończeniu szkoły, więc muszę go odebrać teraz.

- Poczekasz na mnie? – zapytał z uśmiechem.

- Hm? Po co? – zdziwiła się.

- Bo chcę być pierwszą osobą, która pogratuluje Ci ukończenia szkoły. – powiedział dumnie. Zmrużyła wesoło oczy. Skończył śniadanie i zaczął się zbierać. Pocałował dziewczynę w nos i wyszedł. Nie zdążyła zamknąć drzwi, usłyszała huk. Szybko wybiegła z mieszkania. Zauważyła przerażonego chłopca i Sagę siedzącego na ziemi i jęczącego z bólu.

- Co się stało?! – przeraziła się. Chłopiec zaczął płakać.

- Przepraszam! – wyłkał i uciekł. Popatrzył za nim krzywo.

- Nie mogę… wstać. – mruknął.

- Do szpitala. – powiedziała mechanicznie, nadal przerażona. Wróciła do mieszkania po klucze i zaprowadziła chłopaka do samochodu. Gdy znaleźli się w szpitalu oddała go w ręce lekarzy. Nagle zadzwonił jego telefon. Zawahała się, ale odebrała.

- Saga! – poleciała wiązanka przekleństw. – Spróbuj mi jeszcze raz próbę opuścić! – krzyczał zdenerwowany rozmówca.

- Shou… - mruknęła.

- Hiromi? Oj, przepraszam. – wyjąkał. – Możesz mi dać Sagę?

- Jesteśmy w szpitalu.

- Co?! – przeraził się.

- Jeszcze nie wyszedł. Zadzwoni do Ciebie jak będziemy w domu. –powiedziała i rozłączyła się. Pół godziny później wyszedł z gipsem na nodze.

- Złamana? – szepnęła.

- Skręcona, czy coś. – usiadł na krzesełku i złapał się za głowę. – Jakieś fatum nade mną wisi?

- Moja kochana sierotka. – powiedziała ze łzami w oczach. Nie zdążył nic odpowiedzieć, bo zjawił się lekarz.

- Kostka jest dość poważnie skręcona. Przez cztery dni absolutnie na niej nie stawać, a potem starać się nie nadwyrężyć. Może pan wracać do domu, nic więcej nie możemy poradzić. – poinstruował ich i odszedł. Popatrzyli po sobie i ruszyli do samochodu.

- Trzeba być mną żeby w jednym tygodniu dostać w mordę i skręcić nogę. – marudził gdy wsiedli do auta.

- Teraz będę Twoją pokojówką. – zatrzepotała rzęsami.

- Serio? A przebierzesz się za nią? – nachylił się i cmoknął ją. Zachichotała cicho.

- Dla Ciebie wszystko. – odpaliła samochód i wrócili do mieszkania.

- Shou dzwonił. Odebrałam, wybacz. – powiedziała wchodząc do mieszkania.

- Nie szkodzi. Czego chciał? – zapytał.

- Hm, zadzwoń do niego. – kiwnął głową i wyciągnął telefon.

~

- Jeszcze raz go, kurwa, dotkniesz, a ta urocza pięść wyląduje na Twojej twarzy… - mruknęła sucho.

- Mam się bać dziewczyny? – prychnął.

- A chcesz się przekonać? – rzuciła i odeszła. Patrzył za nią dopóki nie zniknęła za budynkiem. Pierwszy raz przeraziła go kobieta.

2 komentarze: