- Wstawaj. – mruczała mu do ucha. Próbowała go obudzić od dziesięciu minut, ale on tylko przewrócił się na drugi bok. Westchnęła ciężko i usiadła na brzegu łóżka. Poczuła na sobie jego ramię, które pociągnęło ją na łóżko.
- Nie wychodzimy stąd dzisiaj, co Ty na to? – szepnął. Wzięła poduszkę i walnęła go.
- Wstawaj! – zaśmiała się. Zdziwił się, ale chwilę później łaskotał dziewczynę, która pokładała się ze śmiechu. Wreszcie zasłoniła się kołdrą i wystawiła język. Popatrzył na nią z uśmiechem i wstał z łóżka. Wyszedł z pokoju i zniknął w łazience. Poszła w jego ślady. Przyszykowała śniadanie i zaparzyła kawę. Wyszedł z łazienki i leniwie opadł na krzesło.
- Co będziesz dziś robić? – zapytał zgarniając kubek z napojem.
- Czeka mnie trochę pracy, muszę skończyć projekt. No i dziś dostanę dyplom. – zaświeciły jej się oczy. – Nie mogłam być na zakończeniu szkoły, więc muszę go odebrać teraz.
- Poczekasz na mnie? – zapytał z uśmiechem.
- Hm? Po co? – zdziwiła się.
- Bo chcę być pierwszą osobą, która pogratuluje Ci ukończenia szkoły. – powiedział dumnie. Zmrużyła wesoło oczy. Skończył śniadanie i zaczął się zbierać. Pocałował dziewczynę w nos i wyszedł. Nie zdążyła zamknąć drzwi, usłyszała huk. Szybko wybiegła z mieszkania. Zauważyła przerażonego chłopca i Sagę siedzącego na ziemi i jęczącego z bólu.
- Co się stało?! – przeraziła się. Chłopiec zaczął płakać.
- Przepraszam! – wyłkał i uciekł. Popatrzył za nim krzywo.
- Nie mogę… wstać. – mruknął.
- Do szpitala. – powiedziała mechanicznie, nadal przerażona. Wróciła do mieszkania po klucze i zaprowadziła chłopaka do samochodu. Gdy znaleźli się w szpitalu oddała go w ręce lekarzy. Nagle zadzwonił jego telefon. Zawahała się, ale odebrała.
- Saga! – poleciała wiązanka przekleństw. – Spróbuj mi jeszcze raz próbę opuścić! – krzyczał zdenerwowany rozmówca.
- Shou… - mruknęła.
- Hiromi? Oj, przepraszam. – wyjąkał. – Możesz mi dać Sagę?
- Jesteśmy w szpitalu.
- Co?! – przeraził się.
- Jeszcze nie wyszedł. Zadzwoni do Ciebie jak będziemy w domu. –powiedziała i rozłączyła się. Pół godziny później wyszedł z gipsem na nodze.
- Złamana? – szepnęła.
- Skręcona, czy coś. – usiadł na krzesełku i złapał się za głowę. – Jakieś fatum nade mną wisi?
- Moja kochana sierotka. – powiedziała ze łzami w oczach. Nie zdążył nic odpowiedzieć, bo zjawił się lekarz.
- Kostka jest dość poważnie skręcona. Przez cztery dni absolutnie na niej nie stawać, a potem starać się nie nadwyrężyć. Może pan wracać do domu, nic więcej nie możemy poradzić. – poinstruował ich i odszedł. Popatrzyli po sobie i ruszyli do samochodu.
- Trzeba być mną żeby w jednym tygodniu dostać w mordę i skręcić nogę. – marudził gdy wsiedli do auta.
- Teraz będę Twoją pokojówką. – zatrzepotała rzęsami.
- Serio? A przebierzesz się za nią? – nachylił się i cmoknął ją. Zachichotała cicho.
- Dla Ciebie wszystko. – odpaliła samochód i wrócili do mieszkania.
- Shou dzwonił. Odebrałam, wybacz. – powiedziała wchodząc do mieszkania.
- Nie szkodzi. Czego chciał? – zapytał.
- Hm, zadzwoń do niego. – kiwnął głową i wyciągnął telefon.
~
- Jeszcze raz go, kurwa, dotkniesz, a ta urocza pięść wyląduje na Twojej twarzy… - mruknęła sucho.
- Mam się bać dziewczyny? – prychnął.
- A chcesz się przekonać? – rzuciła i odeszła. Patrzył za nią dopóki nie zniknęła za budynkiem. Pierwszy raz przeraziła go kobieta.
KOBIETA Z CHARAKTEREM. >D KOBIETA-WODOROST *:
OdpowiedzUsuńKobiet należy się bać!
OdpowiedzUsuń