piątek, 15 kwietnia 2011

28.

Hiromi powoli puszczały nerwy. Misako leżała wygodnie na kanapie, przeskakując z kanału na kanał.

- Hiro! Pić mi się chce. – jęknęła młodsza.

- To wstań i sobie weź. – warknęła siadając na fotel. Misako zmierzyła ją wzrokiem i wróciła do oglądania telewizji.

-A może pójdziemy na zakupy, czy coś? – przewróciła się na brzuch.

- Długo zamierzasz tu zostać?

- Zakupy to świetny pomysł! Wstawaj! – krzyknęła radośnie i popędziła się ubrać. Hiromi cicho zakradła się do łazienki. Puściła wodę i wybrała numer Shizuki.

- Nie mogę tu z nią. – zaczęła.

- Uroki posiadania młodszego rodzeństwa. Znam to, Hiro. Nie martw się, skarbie! – pocieszała ją przyjaciółka.

- Mam nadzieję, że długo tu nie zostanie. Jest jak kleszcz. Cholernie uciążliwy kleszcz. Siedzi u mnie od tygodnia. Wyobrażasz to sobie?! Już siedem dni nie widziałam… - lamentowała Hiromi.

- Mam fajny pomysł. – przerwała jej monolog Shizu.

Gdy wyszła z łazienki, pod drzwiami czekała na nią siostra.

- Shizuka też tu mieszka? – zapytała oschle oglądając swoje paznokcie.

- Oczywiście. Ale skąd Ty…?

- Tylko z nią gadasz tak długo przez telefon. – uśmiechnęła się zadziornie.

- Co powiesz na spotkanie z Zuki? Zaprosiła nas do siebie. – zaproponowała.

- W sumie… czemu nie. – Misako wzruszyła ramionami.

~

- Misako! – zawołała radośnie Shizuka. – Jak ja Cię dawno nie widziałam!

- Shizu. – dziewczyna uściskała brunetkę. Hiromi uśmiechnęła się promiennie. Długo rozmawiały przy kawie i ciastkach. O bzdurach, o niedawnym koncercie, ogólnie. Nagle Hiromi złapała się teatralnie za głowę.

- Źle się czuję… - wyjąkała. – Chyba pojadę do domu. – podniosła się chwiejnie z kanapy.

- Oh, tak, już. – Misako również zaczęła wstawać, ale Zuki ją przytrzymała.

- Dam sobie radę, siostra! – uśmiechnęła się słabo Hiro. Szybko wyszła z mieszkania. Misako zdezorientowana patrzyła w przestrzeń. Po kolejnej godzinie usłyszały pukanie do drzwi. Shizuka otworzyła drzwi. W progu zastała wokalistę.

- Shou. – szepnęła ze zgrozą. Misako podniosła niewyobrażalny pisk. Migiem znalazła się przy chłopaku.

- Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę! Shou! – zachwycała się. Patrzył na nią przerażony i nie wiedział co zrobić. Impulsywnie pociągnęła go za koszulkę i cmoknęła prosto w usta. Shizuka spojrzała na nią ze złością. Złapała ją za ubranie i wyrzuciła. Zamknęła drzwi na klucz. Shou stał jak zaczarowany. Poklepała go po twarzy. Otrząsnął się i złapał ją za rękę. Wyszarpnęła się i poszła do sypialni. Nie szedł za nią, wiedział, że nie może.

~

Usłyszał dźwięk przychodzącego smsa. Wyciągnął telefon z kieszeni i odczytał. ‘Będę u Ciebie za pięć minut, co Ty na to?’. Uśmiechnął się do siebie. ‘Czekam’ odpisał. Szybko sprzątnął ciuchy z kanapy. Dokładnie pięć minut później w progu ujrzał Hiromi.

- Tydzień. – mruknęła.

- Tydzień. – powtórzył, gestem zapraszając ją do środka.

- Mam jej już dość. - jęknęła.

- Jej masz przez tydzień dość, a mnie przez pół roku nie? – złapał ją za ręce. Uśmiechnęła się.

- Oczywiście, że nie. Ty jesteś moim ukochanym basistą. – przejechała palcem po jego torsie.

- Wolałbym, abyś skończyła po ‘’ukochanym’’. – uśmiechnął się.

- Oj Takashi. – uśmiech nie znikał z jej twarzy.

- Hm? – zamknęła mu usta pocałunkiem. Tak delikatnym jak dotyk motyla. Tak słodkim jak karmelowy cukierek. Tak długim jak wieczność.

- Wiesz, jak ciężko jest wytrzymać bez Ciebie tydzień? – zapytał, gdy oderwali się od siebie.

- Jeśli tak samo ciężko jak bez Ciebie, to wiem. – przytuliła chłopaka. – Ukochany? – zaczęła zadziornie. Zaśmiał się i przytulił ją mocniej.

~

Misako krążyła ulicami Kioto. Postanowiła wejść do jakiegoś pubu. Usiadła przy barze i zamówiła drinka. Rozejrzała się dookoła. Nie wierzyła własnym oczom.

- Hi, Hi, Hi, Hiroto. – wyjąkała. Chłopak odwrócił się gwałtownie. O mało nie zemdlała. Przejechała palcem po blacie. Chwilę później do gitarzysty dołączyła śliczna, rudowłosa dziewczyna. Pocałował ją i podał trunek.

- To jakaś klątwa, klątwa. – mruknęła Misako sama do siebie. Postanowiła utopić swoje smutki w alkoholu.


Właśnie się przekonałam, że pomysł i wena to dwie różne rzeczy. Sorcia, że tak słabo. Pozdro4all.

2 komentarze: