czwartek, 24 lutego 2011

5.

Hiromi miała na sobie granatową spódnicę i czarną koszulę. Całość dopełniały czarne buty na dość wysokim obcasie. Usłyszała pukanie do drzwi. Zawahała się, ale szybko podeszła by otworzyć.

- Hiromi. Wyglądasz pięknie. – powiedział tym swoim boskim głosem Uruha. Pocałował ją w policzek, złapał pod ramię i wyszli. Wsiedli do czarnego mercedesa. Twarz Hiromi wyrażała przerażenie i Uruha doskonale to widział.

- Hiromi? – zagadnął. Popatrzyła na niego. Ciepło się do niej uśmiechał. Ona naprawdę mu się podobała. Nie była jedną z tych dziewczyn, które za nim latają, a on swobodnie je uwodzi. Ona była jakaś inna. Przyciągała go do siebie. Była w niej jakaś magia. Ona odwzajemniła jego uśmiech. – Spokojnie. Nie jestem taki straszny. – zaśmiał się. On też nerwowo się zaśmiała. Jej milczenie go bolało. Nie chciała z nim rozmawiać? Dziwnie się czuł. Jakby się… stresował?

- Gdzie jedziemy? – zaczęła nieśmiało Hiromi.

- Zobaczysz. – odpowiedział Uru. Poczuł się trochę pewniej. Uruha zatrzymał samochód pod restauracją. Hiromi pierwszy raz była w tej części Kioto. Weszli do środka. Ściany miały kolor szkarłatny, a całość urządzona w świetnym stylu. Na ścianach wisiało mnóstwo obrazów. Uruha wskazał ich stolik.

- Chodźmy. – powiedział. Miał na sobie obcisłe jeansy, czarną koszulę i marynarkę zapinaną na łańcuszki. Wyglądał nieziemsko. Jego rude włosy były idealnie ułożone. Zastanawiała się, ile ma na sobie makijażu. Czuła się przy nim jak szara myszka. Gwiazdorzy zazwyczaj byli zarozumiali. Wziął ją za rękę i poprowadził do stolika. Gdy usiedli, zamówili coś do jedzenia. Chwilę później stały przed nimi zamówione potrawy. Zabrali się za jedzenie. Hiromi niezbyt często bywała w restauracjach, ale starała się trzymać fason. Skończyli jeść i zaczęli rozmawiać. Świetnie się dogadywali. Hiromi się myliła. Nie był zarozumiały. Był czarujący. Słuchał, gdy mówiła, był kulturalny i poukładany. To był świetny wieczór. Ale zastanawiała się, czy czuje do niego miętę. Był piękny. Był piękny, a na dodatek miło spędzało się z nim czas. Jak z przyjacielem.

Saga był zmęczony całym dniem. Postanowił coś zjeść w swojej ulubionej restauracji. Nie mógł zapomnieć tego uśmiechu. Nie mógł zapomnieć tego, jak Hiromi ślicznie się uśmiechała. Wszedł do restauracji. Usiadł przy stoliku. Podeszła do niego kelnerka. Zamówił jedzenie. Wtem zauważył Uruhę.

- Co Uru tu… - nim skończył zobaczył Hiromi. Siedziała razem z Uruhą przy stoliku i szeroko się uśmiechała. To tego uśmiechu nie mógł zapomnieć. Wstał szybko i wyszedł z restauracji. Gdy wyszedł na świeże powietrze popatrzył w okno restauracji. Zobaczył Uruhę i Hiromi wstających od stolika. Pomógł założyć jej płaszcz i ruszyli w stronę wyjścia. Cały czas rozmawiali i się śmiali. Saga dziwnie się poczuł. Coś ukłuło go w okolicy klatki piersiowej. Stanął w zaciemnionym miejscu, gdzie nie sięgało światło lampy ulicznej. Poczekał aż wsiądą do samochodu. Gdy odjechali i on wsiadł do swojego auta. Pojechał prosto do mieszkania. Już nie był głodny. Był smutny, ale zarazem zły. I zmęczony. Całym dniem.

Hiromi pożegnała buziakiem w policzek Uruhę. Podziękowała mu za wspaniały wieczór i weszła do mieszkania. Była zmęczona. Poszła się umyć. Gdy skończyła wskoczyła od razu do łóżka. Przy Uru czuła się jak przy przyjacielu. Bardzo dobrym, ale jednak tylko przyjacielu. Nie mogła zapomnieć magicznego wzroku Sagi. Ale nie chciała złudnie marzyć. Ona jest zwykłą dziewczyną. Nie będzie ingerować w życie gwiazd. Po jakimś czasie zasnęła. Śnił jej się Saga.

Hiromi stawiła się na próbę znów o godzinę za wcześnie. Ruszyła w stronę automatu z jedzeniem. Nie była głodna, ale miała nadzieję, że spotka tam Sagę. Rozczarowała się. Murek, na którym spotkała go ostatnio był pusty. Usiadła na nim i przesunęła ręką po miejscu, w którym siedział. Czyżby się… zakochała? Nie, to niemożliwe. W końcu rozmawiali ze sobą tylko raz. W sumie dwa, ale tamto na imprezie się nie liczyło.

Saga szedł w stronę automatu. Dziś przyjechał trochę później. Miał nadzieję nie spotkać Hiromi. Mimo iż bardzo chciał ją zobaczyć. Gdy był już koło kolumny, za którą był automat zobaczył czarne włosy. Długie, czarne włosy. Należały do Hiromi. Wystraszył się i pobiegł w drugą stronę. W jego oku zakręciła się łza. Nie wiedział dlaczego.

Hiromi zawiedziona udała się na próbę. Wszystko było świetnie, ale perkusja dziś nie dawała rady. Mimo to było prawie idealnie. Była z nimi na próbie też Megumi. Razem z Rukim szczerzyli się do siebie przez cały czas. Hiromi cieszył ten widok. Gdy skończyli podszedł do niej Aoi.

- Jest jutro u nas mała impreza. To znaczy w moim domu. Moim i Megumi. Będzie tylko the GazettE i Alice Nine. Przyprowadź kogo chcesz. Jutro o dwudziestej, będziesz? – zapytał z uśmiechem Aoi.

- Jasne, przyjdę. – odpowiedziała. Megumi skoczyła na nią.

- Świetnie! Do zobaczenia. – powiedziała ściskając ją mocno.

1 komentarz: