poniedziałek, 2 maja 2011

35.

Shizuka nie mogła opanować śmiechu. Hiromi patrzyła na nią z bezpiecznej odległości zastanawiając się, czy z jej przyjaciółką jest wszystko w porządku. Szybko wpisywała coś w wyszukiwarce internetowej. Poklepała miejsce obok siebie. Hiromi posłusznie je zajęła. Podczas gdy jej przyjaciółka pękała ze śmiechu, ona patrzyła w ekran z troską. Na pierwszym filmie tak się zagapił, że wpadł na Torę i złamał mu gryf od gitary. Na drugim wlazł na perkusję. Westchnęła ciężko.

Media okrążyły go. Patrzył bezradnie przed siebie. Czuł się zagubiony, smutny, nie czuł satysfakcji. Jak nigdy.

- Saga! Co się stało? Co było przyczyną tych felernych wydarzeń? – słyszał z każdej strony.

- Zostawiłem szczęście w domu. – mruknął i przebił się przez tłum. Wsiadł do busa i zamknął za sobą drzwi.

Od trzech dni siedziała w domu. Nigdzie nie wychodziła, bo w gruncie rzeczy nie miała gdzie. Zauważyła, jak bardzo uzależniła się od jego obecności.Nie mogła go teraz zawołać. Nie zjawiłby się chwilę później w drzwiach pytając, co się stało. Nie mogła spojrzeć na niego i pomyśleć, że cały ten seks należy do niej.Podeszłaby do niego, uwiesiła się na nim i pocałowała jego słodkie usta. Ale nie mogła, nie było go. Otworzyła skrzynkę na listy. Rachunki, reklamy… i kartka. Trochę wygnieciona, w kratkę, zgięta na pół. Rzuciła pozostałe na stół, wstrzymała oddech i otworzyła ją.

‘’Ja wiem, że to wszystko źle wyszło. Nie jestem osobą, której uczucia wylewją się bokami. Chyba nie umiem o nich mówić. Już wiem, dlaczego Ty tak dużo piszesz. To rzeczywiście dobry sposób na wylanie uczuć. Jestem cholernym idiotą, zostawiłem Cię. Myślałem, że gdy Ciebie nie będzie to skupię się na graniu. Ale gdy tylko pojechaliśmy na lotnisko… już za Tobą tęskniłem. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do Ciebie. Byłaś w mieszkaniu, więc byłem cicho jak mysz pod miotłą. Piszę to i wrzucam do Twojej skrzynki, bo chcę mieć Cię przy sobie. Mam nadzieję, że bilet nie wyleciał. Proszę, bądź przy mnie. Kocham Cię. Takashi.’’

Wzruszyła się. To było takie piękne. Nie spodziewała się tego po nim. Wzięła bilet do ręki. Był zarezerwowany na 14 maja. Dziś. Nerwowo rozejrzała się po pokoju. Odłóżyła kartkę i pośpiesznie zaczęła się pakować. Miała dwie godziny.

Dziesięć minut do odlotu. Żołądek podszedł jej do gardła. Usiadłą na swoim miejscu i wzięła od stewardessy cukierka. Okropnie się bała, ale coś dawało jej poczucie bezpieczeństwa. Kartka, złożona na cztery, włożona do kieszeni koszuli. Grzała ją przy sercu.

Od godziny sterczał na lotnisku. Jej samolot spóźniał się już pół godziny. A może wcale do niego nie wsiadła? pomyślał. Zrobiło mu się smutno na tę myśl. W głośnikach zabrzmiała informacja o locie z Kioto. Miał nadzieję, że zaraz wyjdzie samoltu razem z innymi pasażerami. Że ujrzy jej promienną twarz. I tak się stało. Stanęła na schodkach rozkojarzona. Z dezorientacją rozejrzała się dookoła. Szybko podszedł do niej i objął ją od tyłu.

- Idiota. – mruknęła odchylając głowę do tyłu i opierając ją o jego klatkę piersiową. Tak, teraz czuł satysfakcję. Czuł szczęście i jej drobne ciało. Odwrócił ją do siebie. Chciał złączyć ich usta, ale zmierzyła go wzrokiem.

- Hiroto wziął ze sobą Kiyo. – powiedziała z wyrzutem. Teatralnie przewrócił oczami.

- Pisałem… - zaczął niepewnie. Dziwnie patrzyło jej się na niego gdy miał na sobie ciemne okulary i kaptur. Skrzywiła się nieco i zmierzwiła jego włosy.

- Wiem. Czytałam. To było wzruszające. – zachichotała. Zrobił się cały czerwony. – Piękne, naprawdę. – pogłaskała go po policzku.

- To… dobrze. – odetchnął. – Musimy wracać, zaraz mamy próbę.

- Gdzie ja niby będę spać? – zapytała, gdy wsiadali do samochodu. Czarny mercedes z przyciemnianymi szybami, świetny kamuflaż.

- Wywalę z mojego pokoju Torę. – wesoło zmrużył oczy.

~

- Taak, pieprzmy się całą noc, a potem zostawię Cię z pretekstem ‘’nie idzie Ci’’. – szepnęła zalotnie.

- Zostawisz mnie? – zdziwił się.

- W życiu nie ma tak pięknie. – spoważniała.



Nie umiem ładnie pisać, ale ten rozdział jest dla Kiyo aka Kingi, bo ją kocham. *.* ♥

1 komentarz: